Ciekawe czy kiedykolwiek zauważysz, że środkiem zapobiegawczym na rozprzestrzenianie się wirusa HIV jest wierność jednemu partnerowi, a nie kondom...

Środkiem zapobiegawczym jest zarówno monogamia, jak również kondom. Jeśli wybiera się monogamie albo kondom, to zapobieganie HIV schodzi na plan dalszy a pierwszoplanową rolą staje się wtedy moralizowanie ludzi lub siebie samego.

Ech... Szkoda, że nie zauważyłeś, iż badania dowiodły, że stosowanie kondomów jedynie opóźnia zakażenie HIV (skuteczność wynosi, zależnie od badań, od 60 do 95%), a nie przed nim zabezpiecza. Jeden partner w życiu daje 100% skuteczności.

Nie daje 100% skuteczności. Daje prawie 100%
Po pierwsze drugi partner tez musi być wierny
Po drugie istnieje ryzyko zarażenia w różnych sytuacjach np. praca z krwią i zakłócie się, zakażenie np. u dentysty lub w innej podobnej sytuacji.

A gdy jeden z partnerów jest zarażony to co mają zrobić ?
Poza wstrzemięzliwością oczywiście.

Nic nie mogą zrobić.
Trzeba dorosnąć i pogodzić się, że bywa i tak.

Piękny przykład moralizowania ludzi lub siebie i w dodatku poparty argumentem naukowym. Gdzie ochrona przed zakażeniem schodzi na plan dalszy.
Tak, monogamia jest skuteczna, ale tylko, jeśli wiadomo z całą pewnością, że aktualnie nie jest zakażony. W przypadku jakichkolwiek wątpliwości konieczne jest stosowanie prezewatywy.
Dzisiaj wiadomo, że propagowanie monogamii, jako niezwykle skutecznej metody ochrony przed zakażeniem, kosztowało zdrowie i życie wielu kobiet, które miały tylko jednego partnera- własnego męża.

A to kobiety się nie puszczają?

Jaki wrażliwy. Nie chodzi o to kto się puszcza, ale kto zakłada prezerwatywę.

Jest jeszcze opcja, że jeden z partnerów nie dorósł. Co wtedy. Zaraża wszystkich, z którymi współżyje. Na tym polega moralność chrześcijańska, na poświęcaniu niewinnych ludzi ?

Przeciwnie. To odpowiedzialna argumentacja, która mówi, że jeśli spadochron otwiera się 60 czy nawet w 95% przypadków, to nie należy uzywać go do skoków.


Po pierwsze, w takim wypadku to nie monogamia była winna - a jej brak w wykonaniu partnera.

Po drugie, jest odwrotnie niż piszesz.
Pewne światło rzuca na sprawę najbardziej chyba na świecie prestiżowe pismo medyczne Lancet:
„Intensywna polityka promowania prezerwatyw może przyczynić się do wzrostu, a nie spadku ryzyka związanego z podejmowaniem stosunków seksualnych bez zabezpieczenia, gdyż ma niezamierzony efekt zachęcania do większej aktywności seksualnej” (Lancet, Richens, Imrie,Copas 2000)

W Tajlandii kampania na rzecz używania prezerwatyw doprowadziła do szybkiego wzrostu liczby zainfekowanych
Jedynym krajem afrykańskim, w jakim udało się ograniczyć zachorowania AIDS jest Uganda (odsetek zarażonych ludzi spadł tam w ciągu 10 lat z 21% do 6%). W Ugandzie stopień korzystania z prezerwatyw jest podobny jak w Malawii i Zambii – jednak wdrożono w niej program edukacyjny promujący wstrzemięźliwość przed ślubem i wierność po ślubie.

Przyznam, nie do końca rozumiem, co ma wolna wola do HIV, prezerwatyw i monogamii

... a wolna wola, no cóż:
Istnieje teoria, która głosi, że wolna wola nie jest tak naprawdę wolna. To ułuda nadająca istotom ludzkim sens życia, bo człowiek potrzebuje "sensu" - jest mu to (umysłowi) zwyczajnie potrzebne do codziennego funkcjonowania w świecie wielości informacji jakie do niego docierają.
Badania dowodzą, że reakcje organizmu na bodźce zewnętrzne są dwojakiej natury: jedna deterministyczna (biochemia organizmu) i druga, całkiem przypadkowa (np. mutacje genetyczne - wiadomym jest, że są przypadkowe)
Świadomość w sekwencji podejmowania decyzji jest marginalna Przeprowadzane badania wykazały, że podjęcie decyzji przez umysł, następuje zanim, decyzję sobie uświadomimy.
Jeżeli tak jest, a nauka mówi, aby "dawać prawdę" teoriom tworzonym zgodnie z metodami badań naukowych, a teoria ta status teorii posiada, oznaczało by to zwątpienie w świadomość jako ośrodka centrum decyzyjnego.
... a to rodzi istotne konsekwencje mentalne, choćby zawarte w pytaniu: "Kim tak naprawdę jestem?", albo: "Co sprawia, że robię to, co robię?"
.
.
.

Chlopaki są po prostu rozpuszczone i nie bardzo im zależalo wbić się w sprawę wolej woli skoro pojawił się inny temat. Wiedzieli, że gdzieś to im przeniosę. Uznałam, że czystość i konsekwencje zdrowotne nieprzestrzegania jej to sprawa etyczna. I tak ich offtop wylądowal w wątku etycznym. Teraz to by trzeba się nagimnastykować, by tę wolną wolę, którą, jak sugerujesz jest determinizmem umieścic w etyce, która oparta jest właśnie o koncepcję wolności. Barney mówi, że nalezy dorosnąć, ale ktoś inny, umocowany w innej definicji wolności będzie temu przeczył.

Miło Ciebie merss usłyszeć.
Trochę mnie tu nie było.