Moi drodzy...Może zacznę bez zbędnych wstępów...Otóż,jak najbardziej wierzę w Boga(mam szczególne upodobanie w Jezusie oraz w duszach w czyśćcu cierpiących),tylko nie o to mi tutaj chodzi...Wierzę też w przeogromną moc naszych myśli i jestem coraz bardziej przekonana co do tego,że to ludzie sami stworzyli Boga,Pana Jezusa...całe "niebo",jak też i "piekło"...naprawdę tak myślę...co Wy o tym sadzicie...?

Nasze myśli, mają duży udział w tworzeniu wizerunku Boga i
życia wszelakiego, ale myślenie, że stanowimy ostatnie
ogniwo egzystencji wydaje mi się bardzo na wyrost.

Chcesz powiedzieć, że stworzyli tulpę, w tym przypadku Boga, który to tulpa zaczął żyć własnym życiem?

Generalnie to o takich "wynalazkach" wiemy tyle, że owe wytwory (nie wiem jak to określić) wyobraźni, w jakimś momencie zaczynają żyć własnym życiem, po okresie milusim może pojawić się okres mniej ciekawy - trochę w tym temacie zebrano.
Oznacza to ni mniej ni więcej, że diabeł wykorzystuje różne furteczki, przychodzi w szatkach pozornego dobra - np. ducha przewodnika - znamy to z New Age.

Co to znaczy: "upodobanie"?

A po co wymyślać takie dyrdymały?

Jest prawdziwa nauka pochodząca od Boga i przekazana w Ewangelii i tego się trzymajmy.

...janikt...moim zdaniem,trudno nam ludziom typować "ostatnie ogniwo"...Qwerty...upodobanie...w moim przypadku...czuję z Panem Jezusem jakąś więź,wiem że mnie rozumie i często wylewam przed Nim swoje troski...dusze czyśćcowe natomiast...jest mi ich tak bardzo bardzo żal,że nawet gdy to piszę już łezka kręci się w oku...Ewa Agnieszka...nie wiem jak to ująć...wydaje mi się,że ciągle podsycamy istnienie Boga swoją wiarą w Niego,tak pragniemy Jego Miłości...że On nie może być już inny...jest,istnieje...tylko stworzyły Go ludzkie pragnienia...nie wiem,tak po prostu czuję

To jak w końcu? Wierzysz w istnienie osobowego Boga? Wierzysz, że Jezus dosłownie żyje i jest synem bożym? Czy uważasz, że istnieje tylko w naszej kulturze i został wykreowany w naszych głowach? Mówisz trochę sprzeczne rzeczy...

A to ciekawe, że Bóg potrzebuje naszego myślenia (energii), by podtrzymywać swoje istnienie.
To jest wiara z zakresu New Age, jakieś myślokształty i tym podobne rzeczy, ogólnie bardzo śliski teren.

Bóg stworzył człowieka czy człowiek Boga?

kulka

To, że daną rzecz się czuje, nie znaczy, że zaraz trzeba wierzyć swoim uczuciom. Wiara to coś więcej niż uczucia subiektywne.

Toć to klejnot forumowych kolekcji wierzeń! Czemuż ten temat przechodzi tak bez echa!
Ciekawy byłby rozwój tej koncepcji w połączeniu z solipsyzmem (bądź super-świadomością "grupową"). Otóż w takiej sytuacji solipsysta trafia do kontynuacji "matrixa" którego sam wymyślił, czyli do raju obiecanego, nie będąc świadomym w ogóle tego, że śmierć jak i niebo i piekło są iluzjami tego samego rodzaju co krzesło czy szklanka.

Mam tylko małe pytanko do autorki: jak można mieć upodobanie lub "wierzyć" (w znaczeniu "pokładać wiarę", czy wierzyć podobnie jak niektórzy w ufo?) bądź też mieć szacunek w stosunku do własnego wymysłu, podobnie jak ma się go do np. innych osób, (tyle że w tym przypadku będąc przekonanym, że to wymysł)?

Boga nie obowiązują znane nam prawa logiki, zatem zarówno poszczególne jego cechy jak też ich zestawienie nie muszą być logicznie spójne...napiszę o kilku sprawach,które pchnęły moje myślenie właśnie na te tory...chociaż znowu trudno mi ubrać to w słowa...tak trochę chaotycznie...gdy jestem pewna w stu procentach jakiejś racji,natomiast wiele osób wmawia mi,że to nie jest prawda-sama sobie zadaję pytanie czy tak naprawdę było,i zaczynam w to wątpić...dlatego moim zdaniem,większość z nas wierzy w coś tylko z racji ciągłego wpajania im tego do głów...gdzie dwóch lub trzech modli się w imię moje...gdy modlą się natomiast tysiące?szatan ma większą władzę nad jednostkami i nad mniejszymi społecznościami...telepatia jasnowidzenie,skoro przeszłość teraźniejszość i przyszłość to jedno-czym więc tylko jest...przed "złym okiem"Bóg może nas ochronić...ale wydaje mi się ,ze zdarza nam się zaszkodzić komuś samą złą myślą...i dlatego nasze złorzeczenia itp.stworzyły hmmm zło...nie w naszych głowach tylko...przytoczę na koniec opowieść mojego taty z czasów jego młodości...żył on w czasach,gdy o mediach można było pomarzyć...w jego miejscowości stać było na radio jedną rodzinę...pewnej niedzieli włączyli to radio przy otwartym na dodatek oknie...panie przechodzące obok zaczęły się żegnać ze strachu,wołając iż ci diabła sprowadzili do domu... wydaje mi się,że ciągle jesteśmy jeszcze w przedszkolu życia...

To raczej religijność/ateizm wynikające ze schorowanej wyobraźni. Człowiek ma tak wielkie zaufanie do swych wyobrażeń, że nie dostrzega roli rozumu. To logika, że moc myśli kreuje rzeczywistość a nie próbuje jej poznać. Nie próbuje też poznać natury człowieka. Przypisuje światu uczuć wiedzę, która przynależy rozumowi.

...nie sądzę że Bóg jest wymysłem ludzi czy też iluzją...wierzę że powstał przez ludzkie dobre pragnienia...powstał z ludzkiej myśli...i nie sądzę żeby był przez to jakoś umniejszony...pomaga nam pomimo tego właśnie...

Piszesz o tym samym. O emocjach.
Mamy taka scenkę, kiedy idący drogą krzyżową Jezus odpowiada placzącym kobietom: nie płaczcie nade mną, ale nad swoimi synami. Dlaczego tak je potraktował? O co chodzi w tej scence?

...Drogie Matki,módlcie się za swoich Synów zawsze,wspierajcie dobrym przykładem...gdyż droga do zbawienia jest bardzo bardzo trudna...niestety wielu temu nie podoła...to bardzo bardzo smuci Pana Jezusa...

Powiedział to w kontekście ich płaczu. Nie o to chodzi.

...módlcie się.za nich...bo niestety wielu waszych synów nie będzie zbawionymi albo będzie im bardzo trudno zasłużyć na zbawienie...ja tak to widzę