Ostatnio pojawiła się informacja dotycząca "412 pacjentów z zakażeniem COVID-19, średnio w wieku 55 lat, którzy byli hospitalizowani w ciągu ostatnich kilku miesięcy z powodu powikłań związanych z infekcją. Byli oni leczeni w University of Maryland Medical Center w Baltimore i trzech innych szpitalach na Wschodnim Wybrzeżu. Około jedna czwarta pacjentów przyjmowała codziennie małą dawkę aspiryny (zwykle 81 miligramów) przed przyjęciem do szpitala lub zaraz po przyjęciu w celu leczenia choroby układu krążenia. Naukowcy odkryli, że stosowanie aspiryny wiązało się z 44-procentowym zmniejszeniem ryzyka użycia mechanicznego respiratora, 43-procentowym zmniejszeniem ryzyka przyjęcia na OIOM oraz - co najważniejsze - 47-procentowym zmniejszeniem ryzyka zgonu w szpitalu w porównaniu z tymi, którzy nie brali aspiryny. Pacjenci, którzy przyjmowali aspirynę nie doświadczyli znaczącego wzrostu skutków niepożądanych, takich jak duże krwawienie, podczas hospitalizacji."

źródło informacji: https://www.medschool.umaryland.edu/news/2020/New-Landmark-Study-at-UM-School-of-Medicine-Finds-Aspirin-Use-Reduces-Risk-of-Death-in-Hospitalized-COVID-19-Patients.html

Wydaje się, że przynajmniej w przypadku chorób układu krążenia przez stosowanie aspiryny jest jakiś zysk w odniesieniu do infekcji COVID-19.

Dziwie sie ze dopiero teraz zwrocono uwage na aspiryne i to praktycznie przez przypadek ze ktos rejestrowal jakie leki pacjeci biora na inne schorzenia.
Od bardzo dawna wiadomo ze aspiryna rozrzedza krew, a juz po pierwszych zgonach i sekcjach zwlok bylo wiadomo jakie zmiany zachodza podczas choroby i ze powstaja mikroskrzepy.
Obawiam sie ze testy z aspiryna nie przejda, bo bylo by to zbyt proste i zbyt tanie by bylo zaakceptowane, bo kazdy moglby sobie kupic lek bez recepty.
Lekarstwo na tego strasznego wirusa nie moze byc tansze niz lekarstwo na HIV-a, raka, czy chocby od samych testow na wirusa.

U mnie się zmieniło... zacznę od "dalekich" i niewidzianych:

- siostra szefa w pracy znajomego... straciła smak i węch na 4 dni... jest w domu lepiej

- ojciec szefa kolegi w pracy - 90 lat, chore płuca, ale żyje, też w domu

- dziś wracając z pracy dowiedziałem się, że chłopak córki mojej siostry ciotecznej ma koronawirusa - ona czuje się osłabiona, boli jej głowa, tak samo jak jej mamę, zaś ciocia i druga siostra cioteczna (miały kontakt z chłopakiem) - ciocia wiek podeszły, wiele chorób współistniejących, (nadciśnienie, wczesne stadium cukrzycy, usunięta tarczyca) boli ją gardło, siostra na razie 37.3 temp.

Pewnie kwarantanna - gdzieś wyczytałem, że lekarze prognozują, że w marcu 2021 roku ponad 54% społeczeństwa będzie zarażona... a już do tej pory koronawirusa miało ponad milion Polek i Polaków...

Mniszek, zycze jak najszybszego wyzdowienia czlonkom rodziny - trzeba pamietac ze zarazic sie mozna nie tylko koronawirusem covidu ale wieloma innymi i nie wpadac w panike. Moja zona chrypie i kaszle ale to jej normalne astmatyczne objawy jesienne ktore w czasie covidu pojawialy sie juz kilka razy.
Brandi - to swietna wiadomosc dla mnie jako ze od co najmnej 15 lat biore male dawki aspiryny codziennie w zwiazku z nadcisnieniem.

A ja profilaktycznie zakupiłam aspirynę. Czosnek raczej też rozrzedza krew, no to go jemy wieczorami

Zastanawiam się nad pytaniem czy, gdy koronawirus przewala się po kolejnych osobach w rodzinie mieszkających w jednym domu, to ozdrowieńcy powinni kwarantannować się do czasu, aż wszyscy wyzdrowieją, czy nie ma takiej potrzeby. Jak sądzicie?

Nie wiadomo jak długo utrzymują się przeciwciała, ale czytałam, że komuś pobierano osocze przez kilka miesięcy. W tym czasie masz wyższy poziom przeciwciał i odporność, potem komórki pamięci, więc organizm szybko je sobie przygotuje. Jeśli nastąpiłoby zakażenie to mutantem. Trzeba mieć wyjątkowego pecha, by to stało się w jednym domu. Reakcja układu immunologicznego jest zawsze osobnicza. Ja nigdy nie chorowałam na grypę, choroby przeziębieniowe mijały po góra dwóch dniach. Czosnek jednak jem codziennie, ale tylko dlatego że go lubię w surówce warzywnej (kupuję pewny czosnek od pani z targu)..Dostałam zalecenie, by uważać na siebie i męża ze względu na gorszy dostęp do opieki medycznej; chpruje coraz więcej ludzi i zmniejsza się tym samym liczba lekarzy. Czasem odchodzi połowa oddziału.
Aspiryna ma działanie przeciwzapalne, więc jej używanie w przypadku nadciśnienia wywiera też działanie przeciwzapalne (niekorzystne dla wrażliwców żołądkowych). Moja mama bierze ją od lat (polopiryna), a słabsze sulementy - jak powiada - nie skutkowały...myślę że kierowała się samopoczuciem, bo ono zbliżone jest do wypicia kawy.

U nas są dostępne dwa typy testów na COVID-19
1) Szybki test antygenowy ( BD Veritor™ Antigen Test), którego wyniki otrzymuje się po 15 minutach od pobrania wymazu z nosa. Ten test może dać wynik negatywy na początku infekcji, gdy jeszcze organizm nie wytworzył przeciwciał, ale jest w sytuacji, że zaraża innych, i infekcja się wkrótce bardziej rozwinie.
2) Długi wrażliwy test PCR, który bada materiał genetyczny (RNA) wirusa. Na wyniki czeka się 3 dni. Test ten wykaże infekcję nawet przy znikomej obecności wirusa. Może być długo pozytywny, nawet wtedy gdy człowiek już nie zaraża innych.

Według mnie oczywistym jest, że jeśli wie się, że się miało styczność z zainfekowaną osobą i chce się rozbić test, to trzeba wybrać test długi, albo kwarantannę; oczywiście izolować się od innych.

https://www.nature.com/articles/d41586-020-02661-2

Nie do konca masz racje. Testy antygenowe maja juz bardzo wysoka czulośc 90% i w Polsce wprowadozno je na rowni z testami PCR. Testy PCR rownież moga rowniez być falszywie dodatnie i falszywie ujemne.

Conajmniej 4 msc
https://www.nejm.org/doi/full/10.1056/NEJMoa2026116

Ja się doczytałam, że facet był jednym z pierwszych chorych a jeszcze w pażdzierniku oddał swe osocze (7 miesięcy). Stężenie przeciwciał było wystarczające. Tak reaguje organizm żywy. Mamy statystyki, normy, ale nigdy nie dotyczy to całej populacji. Nawet normy są przyjmowane dla 95%. 5% ma inaczej, czyli inne optimum.
Kolejna sprawa. Trzeba rozważnie podchodzić do różnych newsów medycznych. Podstawowe zasady profilaktyki pozostają niezmienne: racjonalne odżywianie, ruch na świeżym powietrzu, wypoczynek (zmęczenie zmniejsza odporność), umiejętność radzenia sobie ze stresem i unikanie sytuacji stresowych. Wirus przenosi się z człowieka na człowieka, więc dystans. Wirus zwiększa swe stęzenie w pomieszczeniach zamkniętych, więc przebywanie w sklepach tyle ile trzeba, wietrzenie pomieszczeń po wizytach w domu np fachowców. Po przyjściu do domu zaczynać od mycia rąk i nie uszczędzać na mydle. Maseczka jest bezużyteczna, przyłbicę przecieram jak okulary. To wszystko nazywamy profilaktyką zdrowotną. Są czynniki na które wpływu nie mamy: loteria genetyczna, zanieczyszczenie powietrza (ogólnie zmniejsza odporność i mamy nośnik wirusa). To są sprawy, które powinniśmy mieć we krwi. I nie zajmować się pierdołami oraz sprawami na które nie mamy wpływu a innym zależy by wprowadzić lęk.

Byłam wczoraj na cmentarzu - całkowicie pusty, ale przygotowany. Byłam dziś i to samo. Bramy otwarte na jednym cmentarzu, drugi nie jest ogrodzony od strony kościoła. Ma mszach pustki, ale to mi akurat odpowiada. I wybieram msze poranne, gdzie stężenie zanieczyszczeń jest najmniejsze. Jest zimno, więc drzwi kościoła są zamkniete czyli gorsza wentylacja.

Mnie wystarczy, że test antygenowy nie był wystarczająco czuły u osoby z mojej rodziny, zwłaszcza w sytuacji, gdy miała objawy (jak na razie w miarę lekki przebieg choroby). Po tygodniu już ten test zgodził się z objawami. Oby ten test był fałszywie pozytywny.

Siostra koleżanki była chora, katar, kaszel, gorączka pozniej dolaczył brak węchu i przeszlo. Normana choroba. Na żaden test sie nie pchała.

Ja sobie odpuscilam przesadne mycie rąk. Wczesniej mylam co troche po dotykaniu przedmiotow przyniesionych z zewnatrz, a na zewnatrz dezynfekowalam po dotykaniu klamek, wind itd.
Wszystko doprowadzilo do tego ze moje rece wygladaly okropnie skora wierzchnia popekana, az robiace sie rany i nie pomagaly roznego rodzaju nawilzacze. Wiec olalam to, myje rece tak jak wczesniej przed cala pandemia, a dezynfekcjie plynami w ogole porzucilam. Skora dloni wrocila do normy nie jest przesuszona ani nie peka. Mysle ze to zdecydowanie bezpieczniejsze niz taka popekana skora bez zadnej bariery.

Niech mi ktoś wyjaśni jedną rzecz, bo nie do końca rozumiem. Test antygenowy sprawdza obecność przeciwciał, co oznacza, że daje wynik dodatni u osób z nabytą odpornością? Czy te przeciwciała nie utrzymują się kilka miesięcy?

A w przypadku, o którym wspomniałam, firma wysyła na test jeśli ktoś ma objawy, a jeśli ktoś ma potwierdzoną infekcję, to wysyła wszystkich.