Czytając tekst na temat żebrzącej na ulicy młodej kobiety z małym dzieckiem na rękach przypomniałam sobie taki obrazek:
wsiadła do tramwaju młoda niewiasta pochodzenia południowoeuropejskiego z niemowlęciem na ręku. Obserwowałam z ciekawością jej działalność. Komentarz zostawię sobie na później.
Interesuje mnie jak podchodzicie do tego problemu i czy wspomagacie takie ,,duety''.

Nie ma reguły, czasem coś dam, czasem nie. Trochę już na tym świecie widziałam i działam na zasadzie intuicji. Pamiętam kobietę z zawiniętym niemowlakiem przy wejściu do Mariackiego, nie miałam wątpliwości by pomóc.
Wiem o innej, która podszczypywała malutkie w szmatach żeby płakało (wtedy pewnie przechodnie prędzej się ulitują), pewnie bym takiej matce nie pomogła.

Z drugiej strony Kraków to niemałe miasto, są domy gdzie takie osoby znajdą fachową pomoc, dach nad głową... Więc nie mam pewności czy takie wystawanie na ulicach to absolutna konieczność... Nie będę się mądrzyć jak jest gdzie indziej, nie wiem.

Żebractwo wciąga. Pewna młoda dziewczyna rozpoczeła żebranie wzbudzając litość, że mama jest alkoholiczką, wyłączono im prąd a ona uczy się krawiectwa...Moja znajoma pomaga jej i nawet nie zainteresowała się skąd pochodzi, gdzie mieszka. Dziewczyna zjawia się u niej zawsze po wypłacie. Zapytana, dlaczego zabiera ze sobą siostrę, która powinna być w szkole odpowiedziała: bo wtedy ludzie więcej dają.
Moja mama miała wyrzuty, że nie dała żebraczce przed kościołem i zwierzyła się z tego idacej obok osobie: proszę pani, usłyszała; dobrze, że pani nie dała, ona wraca do domu taksówką.
U nas gościł żebrak (zgarbiony w pół, podparty laską i z wykrzywioną nogą) pod kosciołem. Widocznie ktoś zawiadomił właściwe służby i żebrak przeniósł się pod sklep. Obserwowałam go idącego na przystanek autobusowy. W pewnym momencie się po prostu wyprostował, po czym za chwilę znów szedł z nosem przy ziemi. Jest nachalny i patrzy na ludzi złym wzrokiem, coś bełkocząc pod nosem jak nic nie dają. Ja żebrakom nie pomagam.

Jeśli jednak ktoś chce pomóc chłopcu (ma 10 miesięcy), który urodził się w szóstym miesiącu ciąży i wymaga ciągłej rehabilitacji, służę namiarami. Dziecko przeszło liczne operacje i choroby, łącznie z sepsą. To, że żyje to dla rodziców cud. Czekają na 1% odpis od podatku. Tu widzę, że pieniądze nie zostaną zmarnowane.

W Krakowie od czasu do czasu pojawiaja się plakaty "Dajac pieniadze odbierasz dziecinstwo". Zgadzam się z tym. Jesli już uważam, że powinienem pomóc oferuje zakup czegoś do jedzenia. Jak do tej pory nikt nie skorzystał. Lepiej chyba wspomóc organizacje pomagające biednym czy bezdomnym (w Krakowie choćby fundacja o. Pio).

Nie wspieram bezpośrednio finansowo takich ,,matek''. Osobiście szkoda mi dzieciaków.
Krótka historyjka z panią pochodzenia romskiego i niemowlęciem w betach w roli głównej.
Rzecz się miała kilka lat temu. Do drugiego wagonu tramwaju wsiadła wyżej wymieniona osobistość z dwoma atrybutami: słodko śpiącym niemowlęciem w jednym ręku i kubeczkiem na dzięgi w drugim. Chodziła od krzesła do krzesła podsuwając ludziom pod same nosy kubeczek. Szczególnie czepialska była do kobiet.
Stałam w połowie wagonu i obserwowałam kto się złamie i da talara. Nie było chętnych. Podeszła do starszej kobiety. Ta oczywiście też nie chciała dokładać swoich trzech groszy do tego interesu, ale... Zauważyłam u tej pani jakąś niepewność. To był przebłysk i cyganka w mig go wychwyciła. Wyeksponowała akcesorium w postaci dziecka i jeszcze bliżej podsunęła kubeczek patrząc staruszce w oczy. Wygrała. Ja w tym momencie parsknęłam śmiechem. ,,Biznesmenka'' ominęła mnie szerokim łukiem i szybko przeszła dalej. Niestety- dla niej- nic już nie zarobiła.

Przysluchuje sie twoim rozmowa joanna najpierw wysmiewasz sie z osob uposledzonych teraz nasmiewasz sie z kobiety ktora od kogos wyzebrala 2 zl podsumowujac nie dziwie sie ze tak ci ciezko w zyciu.Od sa, ego poczatku jak tylko weszlam na forum najechalas na mnie moze tutaj jest problem, ze kogos ranisz jak myslisz z czyich ust mogly pasc takie slowa, okurtna z ciebie kobieta, nie dziwie ci ze tak ci sie cieszko nawrocic, rozance nic nie dadza jak w glowie kakola.

mindmonkey
podkreśliłam, że to było kilka lat temu. Nie znasz mnie jak starsi forumowicze.
Litujesz się nad kimś, kto w swoim procederze wykorzystuje bezbronne dzieci? Twoja sprawa. Kiedyś przyglądając się tym dzieciom zastanawiałam się czy to są lalki, czy żywe istoty. W ogóle się nie ruszały. Sztywne były. Jakby z plastiku. Czy to nie jest zastanawiające? Przy okazji skopiuję tekst kogoś, kto mnie zainspirował do utworzenia tego wątku.
mindmonkey
możesz mi wskazać, w którym miejscu na ciebie najechałam? I te wyśmiewanie niepełnosprawnych jakbyś mogła. Z góry dziękuję.

No to żeś się doczekała odpowiedzi.
(To takie chrześcijańskie powiedzieć komuś jaki jest, co go boli, dołożyć trochę od siebie i... gadać o czym innym i z kim innym.
Oj przydałoby się trochę „zdrowasiek”.)

Ja mam tak, że raz dam raz nie. Choć był czas, że z gruntu nie dawałem - bo pewnie w ciągu tygodnia oddałbym całą swoją wypłatę. Teraz jest lepiej na dworcu z którego jeżdżę do domu nie ma żebrzących.



Pozdrawiam

Chodzi mi głównie o zasilanie kiesy duetowi dorosły & dziecko.

ps.
j-bw cierpliwa jest. A jak się nie doczeka to sama poszuka. Tylko, że to co w oczach j-bw jest dobre u mindmonkey może być czymś złym.

Nie wiem czy to nie rodzaj jednej z miastowych legend, ale czytałam, że te dzieci są faszerowane narkotykami i alkoholem, żeby spały...
Podobno to robota gangów, wypożyczają niemowlęta od patologicznych rodzin i sadzają taką "mamuśkę" z nafaszerowanym narkotykami dzieckiem, a dziecko wzbudza litość i ludzie dają pieniądze. A te dzieciątka czasem umierają z przedawkowania środków odurzajacych...
Nie wiem ile w tym prawdy, ale jakbym taką mamusię ze śpiącym, malutkim dzieckiem spotkała - jak nic zadzwonię po policję!

Jak żebże bogaty o przepraszam prosi o wsparcie to jest zaradny a jak posi ten co mam mniej to żebże prożba prożbie nierówna.

W Krakowie są miejsca, gdzie można za darmo zjeść 3 posiłki dziennie, dostać ubrania, umyć się i przenocować. Jest tylko jeden warunek - trzeba być trzeźwym. Praca również jest w Krakowie dla każdego. Różnie w życiu bywa, ale w przeważającej większości żebranie jest wyborem. Zresztą całkiem intratnym, zwłaszcza z takimi rekwizytami jak małe dziecko.

Nie daję pieniędzy na ulicy, raz zaproponowałam pracę żebrzącej na ulicy dziewczynie, nawet na mnie nie popatrzyła. Jeśli ktoś chce pomóc służę namiarami: wdowa z czwórką dzieci, mąż zginął w wypadku, zostały długi i niedokończony dom Ludzie pomagają chętnie jak cel jest konkretny i nie ma podejrzenia oszustwa.

Jakiś powód żebrania napewno jest czy z wyciągniętą ręką czy pisząc na forach zawsze jakaś forma jawnego żebractwa lub ukrytego jest z tego żebrania kokosów niema jaki problem zrobić eksperymęt kto zemną uklęknie i po żebrzemy razem a ewentóalne pieniądze przekażemy na jakiś cel dobrocznny .

joannabw,

1. Romka nie jest osobą pochodzenia poludniowoeuropejskiego.

2. Nie chcesz dawać pieniędzy to nie dawaj, to przecież Twoja sprawa, ale oceniając kogoś weż pod uwagę różnice kulturowe, proszę. Gdybyś wychowała się w rodzinie tej Romki, najprawdopodobniej nie dyskutowałabyś na forum.

3. Jalmużna, choć słowo to nabrało pejoratywnego wydźwięku, to zasadniczo akt miłosierdzia. Dobrowolne dzielenie się z kimś, kto o to prosi.