Dzięki. W dzisiejszej Ewangelii mamy opis cudu przemiany wody w wino na Weselu w Kanie.To wydarzenie podkreśla skuteczność wstawiennictwa Maryi, znajdujemy tu opis uświęcenia sakramentu małżeństwa.Ten cud otworzył serca uczniów na wiarę w bóstwo Chrystusa.W czasach Jezusa wesele to nie była sobotnia potańcówka,ale trwało ono kilka dni.

Dobrej niedzieli!

U nas na kazaniu została zwrócona uwaga na to, że wstawiennictwo Maryi może zmienić bieg wydarzeń. Miało być tak, a przez Nią stało się inaczej. Maryja zwraca uwagę na potrzeby ludzkie i podejmuje kroki, by na nie odpowiedzieć.

Przyznam się, że mnie zawsze zastanawiał ten dialog między Maryją, a Jej Synem. Jezus tak jakby się wymawiał, że nie czas i nie pora i w ogóle co Ją to obchodzi. Zmiana biegu zdarzeń pod wpływem Maryi to całkiem fajna interpretacja.

Dziś w kazaniu, ksiądz sprawujący Mszę, powiedział ciekawą, choć w zasadzie oczywistą rzecz w komentarzu do tej Ewangelii, mianowicie, że owszem, to Bóg przemienia wodę w wino, ale do zadania człowieka należy przynieść tą wodę i wlać ją w te stągwie i musi to być czysta woda, bo brudną się wylewa.

U mnie w kościele w kazaniu ksiądz mówił, że mamy być jak słudzy, do których Maryja się zwraca "Zróbcie wszystko, cokolwiek wam powie" i nawet jeżeli nie widzimy sensu w napełnianiu stągw po brzegi, bo po co tyle wody (w końcu nie wiedzieli, że Chrystus ją zmieni w wino) to mimo niezrozumienia wciąż nalewać do pełna, nie do 3/4, nie do 1/2, bo inaczej zamiast 100% radości będzie 75% albo 50%.

Dla mnie jest to niesamowity dialog - Maryja mówi o problemie, Jezus mówi coś w rodzaju "Mamo, to nie nasza sprawa" - tak jakby odmawiał.
Mimo to Maryja nie ma wątpliwości, że Jezus zrobi to, o co Maryja prosi - nie przekonuje Go, tylko mówi do sług "Zróbcie wszystko, cokolwiek powie".

To pierwszy udokumentowany cud, ale zwrot Maryji "Zróbcie wszystko, cokolwiek powie", całkowicie wbrew wypowiedzi Jezusa, wskazuje, że musiało coś podobnego się zdarzyć wcześniej, bo skąd by wiedziała że:
1) jest zdolny do robienia cudów
2) da się przekonać pomimo "marudzenia"

Nic dziwnego. Jak by nie bylo - Krolowa Matka

Dzisiejsze czytanie to ostatnie słowa w Ewangelii wypowiedziane przez Maryję. Milknie i oddaje głos Synowi. Dyskretnie obserwowała to wesele i zuważyła problem gospodarzy. Wiedziała, że Syn jej nie odmówi. W końcu zwalił się gospodarzom ze wszystkimi kumplami. Jest tutaj i inny obraz. Słudzy mieli napełnić wodą stągwie do żydowskich oczyszczeń. Zupełny absurd: wina im brakowało. Nie dyskutowali, ale wypełnili to polecenie. Mamy więc do czynienia z tym o czym pisał św.Tomasz - to wiara rodzi zrozumienie.

Ja sobie interpretuje jeszcze i w ten sposób tę historię.
Jezus być może zaskoczył gospodarzy, że przybył z całą grupą swoich uczniów. Przyszli i wypili cały zapas. Brak wina na weselu (po 3 dniach) to tak właściwie blamaż dla gospodarzy, niezła wtopa. Co robi Jezus? Przemienia zwykłą wodę w wino. Nie jedną, dwie, czy pięć butelek (które być może uratowałyby imprezę na dwie godziny), ale wg współczesnych obliczeń dobrych paręset litrów tego szlachetnego trunku, i to nie byle jakiej jakości.
Bóg czasem zaskakuje człowieka, wprowadzając go w nie lada kłopoty, ale w zamian odwdzięcza się aż przesadną ilością darów. Po prostu Maryja, jak już bardzo marudzimy, wstawia się za nami. Syn Ją trochę może zruga, że nie Jej interes, ale Ją wysłucha.

Scena ta pokazuje nam z jednej strony, że Jezus czyni wszystko to co zobaczy u Ojca w Niebie (J 5,19 W odpowiedzi na to Jezus im mówił: «Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Syn nie mógłby niczego czynić sam od siebie, gdyby nie widział Ojca czyniącego. Albowiem to samo, co On czyni, podobnie i Syn czyni.), aby wypełniać Jego wolę. Dlatego mówi do matki, że nie nadeszła jeszcze Jego godzina. Z drugiej strony pokazuje, jak Maryja troszczy się o weselników. I gdy tylko zauważa, że brakuje im wina, powiadamia o tym Syna. On działa wtedy, gdy nadchodzi Jego godzina, Ona nie czeka, nie chce dopuścić do tego, by goście się źle bawili.
W tej scenie być może jest tak, że Maryja przyspieszyła działalność Jezusa. Z uwagi na dużą troskliwość Matki, Jezus uczynił cud. Widać jaki wpływ ma Maryja na swojego Syna.

Teraz Ty zrozumiałeś ten tekst "po zachodniemu"
Ksiądz w kościele powiedział, że to nie była odmowa i nie miała nią być. Jezus stwierdził: "Czy nie nadeszła już moja godzina?" Po naszemu to będzie: "Czy nie nadszedł już czas, abym pokazał na co mnie stać?"
On po prostu w ten sposób powiedział Matce, że nie ma się o co martwić i zaraz załatwi tą sprawę. Dlatego powiedziała: "Zróbcie wszystko, cokolwiek powie."
Izajasz, który żył jakieś 700 lat wcześniej przewidział to wydarzenie (Iz 62, 1-5) - pierwsze czytanie.

Gdy zaś starosta weselny skosztował wody, która stała się winem – a nie wiedział, skąd ono pochodzi, ale słudzy, którzy czerpali wodę, wiedzieli – przywołał pana młodego i powiedział do niego: «Każdy człowiek stawia najpierw dobre wino, a gdy się napiją, wówczas gorsze. Ty zachowałeś dobre wino aż do tej pory».

Nawiązanie do tego, że najlepsze wino Jezus "postawi" w wieczerniku tuż przed śmiercią, czyli na sam koniec.

A zauważyliście, że brakuje w tym fragmencie choćby słowa o pannie młodej?

A ma to jakieś znaczenie?

Ten zwrot pojawia się kilkukrotnie w ewangeliach i oznacza, że jeszcze nie nadeszła godzina Jego ofiary [Jan 7.30; 8.20].
Przez tą sytuację na weselu Jezus mówił, że jeszcze nie nadeszła godzina, aby poprzez symbol wina powiedzieć uczniom o zawarciu Nowego Przymierza, w którym zostaną zgładzone grzechy, przez Jego krew wylaną na ołtarzu w niebie [Hebr.9.11-12].