Hmm...a w Piśmie(Rdz 18:20) jest napisane:
Po czym Pan rzekł: Skarga na Sodomę i Gomorę głośno się rozlega, bo występki ich [mieszkańców] są bardzo ciężkie. 21 Chcę więc iść i zobaczyć, czy postępują tak, jak głosi oskarżenie, które do Mnie doszło, czy nie; dowiem się.
A po czym wnosisz coś takiego skoro pisałem iż uważam, że boska Wszechwiedza jest wiedzą wszystkich istniejących i możliwych do zaistnienia możliwości...

Co do cytatu z Rdz 18
Bóg jest duchem, wie wszystko, nie musi nigdzie iść, aby zobaczyć i dowiedzieć się. Zauważ, że to tekst antropomorfizujący, po prostu - ubrany w obraz przystępniejszy dla człowieka.
Form literackich też nie należy zaniedbywać.

Ano, jeśli chcesz utrzymywać, że Bóg jest niezmienny, to stworzenie świata też w nim nic nie zmienia, w tym nie zmienia Jego wiedzy.

Oczywiście, dlatego przed stworzeniem jakiegokolwiek bytu, posiadając wiedzę o wszystkich możliwościach wyboru, żadna z nich nie była dla Niego zaskoczoniem gdy dokonywała ją jakaś istota, którą stworzył...

Co innego wiedzieć o wszystkich możliwościach a co innego o faktycznych wydarzeniach.
Bo to tak jakby powiedzieć: albo będzie słońce albo będzie padało.

Andy...ale ty wciąż nie przyjmujesz do wiadomości, że moje sugestie czy pytania do ciebie nie dotyczą boskiej Wiedzy w rzeczywistosci po stworzeniu ale do tej rzeczywistości w której nie istniało NIC poza Nim...

W BigBangu wraz ze światem został stworzony również czas, więc nie istniał odcinek czasu, w którym to byłby Bóg a nie byłoby świata.

No własnie, ani czas ani świat nie istniał nigdzie poza Bogiem, a co za tym idzie nie istniały także nigdzie wybory/decyzje, które byłyby wyborami/decyzjami stworzenia, bo to oznaczało by że istnieliśmy przed stworzeniem...

Ale Bóg stwarzając świat wiedział co będzie, nie stwarzał go w ciemno, Nawet twórca samochodu wie jak będzie się zachowywał, nie do końca, bo to tylko człowiek, ale Bóg wiedział że stwarzając świat, potem nastąpi bunt, że będzie musiał ogromnie cierpieć, i mimo to nas stworzył.

Odnoszę wrażenie, że istnieją dwie grupy zainteresowanych tematem: grupa pierwsza, która w "tym wszystkim" szuka idei i grupa druga gubiąca się w roztrząsaniu drobiazgów, co oczywiście do niczego praktycznego nie prowadzi. Raczej do coraz większych wątpliwości.

Ja należę do grupy pierwszej i w zupełności wystarczy mi świadomość, że człowiek po śmierci będzie sprawiedliwie oceniony. Szczegóły "techniczne" mnie nie interesują, tym bardziej że nie mam absolutnie żadnych szans na ich poznanie.

W V wieku żył sobie pewien mnich, nazwany potem Pseudo-Dionizym. Ks. Michał Heller pisze o nim tak ("Ostateczne wyjaśnienia wszechświata" str. 238):

/…/Pseudo-Dionizy jest najbardziej wyrazistym przedstawicielem tzw. teologii negatywnej na Zachodzie Europy. Na chrześcijańskim Wschodzie, od greckich Ojców Kościoła aż do współczesnej teologii prawosławnej, teologia apofatyczna (mniej więcej tyle samo co negatywna) jest niejako wrośnięta w tkankę myślenia religijnego. Jej istota polega na przekonaniu, że Bóg jest do tego stopnia transcendentny, iż niepoznawalny. Każde Jego określenie powinniśmy, przynajmniej domyślnie, poprzedzać zaprzeczeniem bo na pewno nie jest tak, jak sobie wyobrażamy./…/

Święte słowa i wyjaśnienie całego problemu.

A w jakim sensie wiedział...czy na zasadzie bycia pewnym bez widzenia tego co się stanie(i dlatego nie był zaskoczony, tzn miał plan zbawienia) czy wiedział na zasadzie widzenia tego co nastąpi w czasie...odpowiesz ?

Kolego sahcim, a jak skomentujesz mój cytat, bo mnie to naprawdę interesuje.

Wydaje mi się, że jeżeli się tworzy swoje teorie, to dobrze jest skorzystać z dorobku wszystkich dużo lepszych od nas, którzy w ciągu 2000 lat nad tym się zastanawiali.
W końcu cały nasz dzisiejszy postęp (w dowolnej dziedzinie) nie byłby możliwy bez tego, do czego doszli mądrzy ludzie np. we wczesnym średniowieczu. W końcu mądrość dorosłego człowieka też jest efektem ewolucji "głupiego paplania" małego dziecka.
Ja bym nie lekceważył Pseudo - Dionizego

No cóż...myślę, że dobrym komentarzem są słowa Ap Jana zapisane w jego pierwszym liście 5:20 „Wiemy także, że Syn Boży przyszedł i obdarzył nas zdolnością rozumu, abyśmy poznawali Prawdziwego.”

Zgadza się, dostaliśmy "zdolność rozumu" i właśnie rozum każe nam myśleć racjonalnie. Są rzeczy dla naszego rozumu nieosiągalne i żadne najbardziej karkołomne dociekania tego nie zmienią. Nie dysponujemy aparatem poznawczym wykraczającym poza to co ziemskie. Zawsze się kręcimy w świecie naszych ziemskich pojęć: wcześniej, później, przed urodzeniem, po urodzeniu. Po prostu zwykła fizyka, pomiar czasu itp. W Biblii wszystkie opisy tego co wieczne są tylko metaforami, przybliżeniami, przenośniami, symbolami. Nie należy ich rozumieć dosłownie. Starając się analizować wszystko szczegółowo nie tylko niczego nie wyjaśniamy, ale oddalamy się od wyjaśnienia. Znika nam sens tego wszystkiego, rozdrabniamy się w fantazjach.
2000 lat temu ludzie rozumieli teksty biblijne prawidłowo bo był to przez nich stosowany gatunek literacki. Rozumieli je metaforycznie, nie szukali szczegółów tylko sensu, jakichś wskazówek dla siebie. Dlatego z dzisiejszego punktu widzenia Biblia zawiera wiele sprzeczności, ale Jej sens się nie zmienił. Jej przesłanie dla nas jest w dalszym ciągu aktualne i niezmienne. Szczegóły są zupełnie nieistotne.

Żeby można było mowić, że jakieś rzeczy są dla naszego rozumy nieosiągalne, to trzeba by było dowieść, że są nieracjonalne...
Jeżeli Bóg jest nieracjonalny, to poznawanie Go poprzez stworzenie jest też nieracjonalne, a co za tym idzie nie z wielkości i piękna stworzeń poznaje się przez podobieństwo ich Stwórcę...
Hmm...jak to nie dysponujemy skoro poznajemy/doświadczamy Boga...?
Chcesz przez to powiedzieć, że 2000 lat temu ludzie czytający Księgę Rodzaju nie wierzyli, że Bóg stworzył świat w 6 dni, a w siódmym odpoczął...? Jeżeli tak, to mam nadzieję, że masz to czym poprzeć...
Ale mam nadzieję, że zauważyłeś fakt, że ja w swoich gdybologicznych dociekaniach nie sugeruję się Biblią...