Re: Krzyż z nieba wygląda inaczej
merss napisał(a):
Cierpiętnicy też nie chcą cierpieć, ale nadaje im ono tożsamość. nie widzą wyjścia, mimo, że ono jest.
Czyli argumentem za dana decyzja będzie ta której towrzyszy wieksze cierpienie? Czy odczuwane cierpienie w danej sytuacji utożsamiają z własnym krzyżem i wolą trwać w danmej sytacji aby owego krzyżanie utracić?
Cytuj:
Nieuleczalna choroba jest jednak krzyżem. Łatwiej to znieść jak widzi się sens. Dziś czytałam w Dzienniczku, że Faustyna trzy razy cierpiała tak, że znieść tego nie mogła: zawsze od ósmej do jedenastej, po trzech godzinach mijało. W końcu dowiedziała się, że cierpi za dzieciobójstwo matek. Znając powód wiedziała, że kolejne męki zniesie łatwiej.
Dość szczególny przypadek poddawanej rożnym próbom przez Pana, aby jaśniejszą pochodnią Miłosierdzia Bożego była. Tylko czy to nie stanowi wody na młyn dla cierpietników?
Czy każdy kogo dotyka cierpienie dotkliwe musi nadać mu sens, aby go znieść?