Adam. M.

Zacząłem czytac co zapodałes i będę kontynuował.

Ja stanowczo wolę byc niewesołym swiadomym niż głupkowatym ignorantem, nawet jesli owa swiadomosc skazywała mnie dodatkowo na społeczne wykluczenie, bo np. trafiałem na grupy platformersów tzn. zwolenników PO, ateistów, liberałów, sympatyków lewicy i PRLu itp. tudzież bywało wesołkowatych ignorantów dla których swiat kończy się na byciu zaj.bistym, cokolwiek to może oznaczac, a zwykle oznacza żałosć.

Lepiej wiedziec niż nie wiedziec bo dobry Bóg dał rozum w jakims celu.

Jest wprawdzie w tym dążeniu do wiedzy ukryta szatańska pułapka pychy i zwrotu na manowce, gdy delkwentowi wydaje się że idzie w stronę swiatła a tymczasem traci bezowocnie czas na zgłębianie tresci które mu z jakichs powodów odpowiadają ale nie mają niestety zbyt często wiele wspólnego z prawdziwą wiedzą.

Na tym forum było co najmniej 2 takich osobników deklarujących się jako katolicy.

Jeden uparcie utrzymywał że ów rozum pokierował go na drogę zgody z wersją wydarzeń i opisem zjawisk w polityce, ekonomii czy historii prezentowną przez media głównego, lewackiego, nurtu i wykpiwał np. wersję iż w Smoleńsku mogło dojsc do zamachu. Wskazywał innym, mnie nie wyłączając, że skoro nam rozumki widac Bozia dała mniejsze to i mądrzejszych słuchać winnismy. Dobrowolny ban mu się kończy to się może odezwie.

Drugi tak się niestety zakałapućkał w tropieniu spisków, iluminatów, masonów itp. że nie zauważył iż na Boga, Prawdę, zostawił sobie coraz mniej miejsca a iluminaci zaczęli mu wyskakiwać z żelazka. Ja wymiękłem gdy oskarżył Pawła VI o wspieranie komuchów a Sobór Watykański II niemal o herezję i przyczynę kryzysu w kosciele. Odszedł z forum.

No dobra, a jest jeszcze taki cytacik, który lubię, iż 'gdzie ignorancja jest rozkoszą, szaleństwem jest być mądrym' - Thomas Gray (1716–1771) – poeta angielski neoklasycyzmu, filolog angielski, profesor historii na Cambridge.

Wedle mnie pieniądze absolutnie smierdzieć mogą, a zwłaszcza te duże.

Adam M. Ty jestes spoko gosć, możemy się nie zgadzac ale szanuję formę dyskusji którą stosujesz oraz Twój spokój podczas tychże.

Podobnych wypowiedzi o pieniądzu można z naleźć w necie więcej. Większość opiera się na podobnych danych i jest tu wiele racji.

Song Hongbing napisał dwie części Wojna i pieniądz (to pierwsza). To chińskie spojrzenie na kryzysy walutowe. Przedstawia też powód walki Chin z dolarem, która przynosi coraz lepsze rezultaty.

Obecnie mamy z wirtualizacją pieniądza. W USA wypłacenie gotówki powyżej 5000 $ wymaga uzasadnienia, a bank zobowiązany jest powiadomić policje!
To nie żart, do tego opłatę np za kredyt nie można zrobić gotówką, należy wpierw płacić na konto.
Ujemne stopy procentowe w bankach powodują, że w Europie coraz więcej ludzi trzyma gotówkę w domu. Ba, są pomysły, aby gotówka miała ... czasową ważność. Po określonym terminie banknot traciłby wartość. Tak wygląda walka z gotówka, a prowadzi do jednego. Rąbniecia większości pieniędzy społeczeństwom.

Pieniądze nie tylko śmierdzą lecz cuchną trupio.
Bo inaczej to się nie skończy w ogóle.
Kiedy ich posiadacze mają tych co mają mniej, za chłopców do bicia.

Na takie traktowanie nie zasłużył żaden człowiek na ziemi.
A bawią się nim jak z Biblijnym Chrystusem, od Annasza do Kajfasza i tak dalej, byle by żaden uczestnik zabawy nie był posadzony o skazanie niewinnego.

Można by znieść system monetarny, było by to bezpieczniejszym rozwiązaniem.
Ale kto z nas w imieniu wszystkich podejmie taką decyzję?
A i wtedy będą szukać swego, ci co przywykli do raju na ziemi dla niektórych, uprzywilejowanych.

Na razie jestem po Wstępie i nasuwają mi się takie uwagi...

Jest jednak jeszcze jedna przyczyna tej niechęci, o której nawet nie pomyślimy i nawet nie będziemy chcieli się do niej przyznać: po prostu w ogóle nie rozumiemy o co w tym całym kryzysie chodzi.

Kolejne - piąte już - wahnięcie w dół na krzywej Kondratiewa. Naprzemiennie rozwój i stagnacja, zmiana co +/- jedno pokolenie. Będzie tak średnio-słabo do - biorąc pod uwagę statystykę poprzednich cykli - 2030, może 2033. Potem się znowu odbije na okres jednego pokolenia.

Słyszymy więc, że rządy wpompowują biliony dolarów i euro w rynki finansowe. Już nie miliony albo miliardy ale biliony!

A tutaj byłbym ostrożny z epatowaniem zerami. Te biliony mogą wynikać z niezrozumienia systemów liczbowych w różnych krajach. W Polsce mamy
1 000 tysiąc
1 000 000 milion
1 000 000 000 miliard
1 000 000 000 000 bilion
a w takim na przykład Jueseju
1 000 tysiąc
1 000 000 milion
1 000 000 000 bilion.
Na "nasz" miliard tam mówią bilion.
Ile ja już widziałem artykułów, których autorzy się na tych trzech zerach różnicy przejechali...

Znacie Państwo tę konieczność? Jest ona dla Was oczywista? Czy odpowiedzi na te pytania są wszystkim znane? A jeśli nie, czemu nikt tych pytań nie zadaje?

Ależ zadaje, zadaje, Panie Autorze bloga. Zadaje cała masa ludzi. Pan o tym nie wie, czy demagogię uprawia?

To prawda, opracowania i przemyslenia na ten temat po angielsku czytalem wieloikrotnie, jednak nie spotkalem sie z zadnym innym polskim opracowaniem obecnego systemu monetarnego w necie.
Dp ksiazek polskich z ta tematyka nie mam dostepu.
Nie odpowiadam jako autor blogu, tylko tematu na forum.

Nie odpowiadam jako autor blogu, tylko tematu na forum. (Adam M.)

A nie, nie, ja się spodziewam że Autora tu nie ma. Zawołanie "Panie Autorze bloga" to tylko retoryka.

Uznany za najlepszy polski blog ekonomiczny. Obok zagadnień czysto giełdowych sporo omówień dziejących sie faktów ekonomicznych, całkowicie pomijanych milczeniem przez mainstremowe media. Taki bardzo niepoprawny politycznie blog gospodarczy.
http://independenttrader.pl/

Dzieki Robur.

Czytajac polski przeklad "Wojny o pieniadz" i porownujac z przypadkiem trafilem na oswiadczenie ekonomistow Bank of England przyznajacych ze 97% pieniedzy bedacych w obiegu jest kreowanych przez banki komercyjne w momencie udzielania pozyczek ( pieniadz elektroniczny ).
To nie depozyty umozliwiaja pozyczki ( teoria ze bank pozycza pieniadze zdeponowane w nim przez klientow ) jest calkowicie bledna.
Jest odwrotnie, bank kreuje depozyty na koncie przez pozyczke pieniedzy wzietych "out of thin air" i zapisanie ich jako dlug na koncie klienta.

Tylko 3% pieniedzy bedacych w obiegu jest pieniadzem emitowanym przez Bank Centralny, ktorego mozna fizycznie dotknac, ale powstaje on tez przez kreacje dlugu, tym razem ze strony panstwa, czyli zaakceptowanie przez Bank Anglii ( instytucje prywatna jak Federal Reserve ) obligacji skarbowych panstwa ).
Odsetki z tych obligacji wzbogacaja Bank Centralny a nie panstwo i splacane sa przez nastepne pokolenia obywateli.
Stad powstaje piramida dlugu dlawiaca obecnie zarowno wiekszosc panstw jak i gospodarstw domowych.
Dla przykladu w Kanadzie rzeczywisty dlug panstwa wynosi 50 miliardow $, lecz odsetki od niego narosle w ciagu 40 lat stanowia 600 miliardow $.
Jak jest w Polsce sami wiecie.