Aha, a to że zwodzą ludzi dając im fałszywą naukę o Bogu to już szczegół? A jeśli to wszystko, to ich ''ewangelizowanie'' doprowadzi kogoś do utraty prawdziwej wiary i pogrążenia się w błędach / herezjach, aż w końcu doprowadzi taką osobę do odrzucenia prawdy, realnej wiary i zbawienia to co wtedy? Zdajesz sobie sprawę z konsekwencji?

Czy zdajesz sobie sprawę że to nie są nawet chrześcijanie? Zdajesz sobie sprawę że oni odrzucają Jezusa jako Boga? I to ma być ''ewangelizowanie''? Czym, fałszywą nauką?



Trzeba mieć nieźle przeprany mózg i pozwolić sobie na to. To osoby które odrzuciły Prawdę, wierząc kłamstwu i fałszywym doktrynom a na domiar złego próbując wciągnąć w to innych i nakłonić ich do porzucenia Prawdy i prawdziwej wiary.



Podoba Ci się życie niewolnika? Czasem mam wrażenie że jesteś kimś na kształt trolla... niby katolik szukający żelaznej dziewicy strzeżonej przez smoka na wieży, a tutaj okazuje się zwolennik Świadków.

dla Ciebie śmieszne, a może dla mnie to jest cały świat?


Nie no ja nie twierdzę, że ŚJ mówią prawdę tylko że są dobrze zorganizowani. U mnie np. największy grzech wynika z braku żony. Gdybym miał żonę to bym prawdopodobnie pokonał ten grzech. A jako że nie umiem znaleźć żony to dobrze jakby mi Kościół przydzielił małżonkę. Ja bym chciał siedzieć pod kloszem Kościoła Katolickiego a takiego klosza raczej nie ma.
Kiedyś tak było, że rodzice wybierali i zdobywali żony synom. W Chinach nadal tak jest czasami.

Katolicy są niewolnikami z miłości.

A czy modlisz się i prosisz o czystość, o wytrwanie w czystości? To bardzo ważne. Myślisz że jak będziesz miał żonę to będziesz ją używał jak tylko chcesz i kiedy tylko chcesz i problem masturbacji zniknie? Żona jako złoty środek na problemy z onanizmem? A znasz katolicką naukę o współżyciu w małżeństwie? To jak się zapoznasz to wtedy dopiero będzie zonk.



A jak Ci się nie spodoba to co? Poczekaj po prostu na miłość. Na tę którą obdarzysz miłością, z wzajemnością.



Ludzik, kobieta to nie gumowa lalka z sex shopu aby służyła swoim ciałem albo była służącą do prac domowych. Nie chcesz dobrego i pięknego związku gdzie panuje miłość, szacunek?

Miłośc moze być tylko w wolności. Tak jak Bog nie uczynił nas bezwolnymi Jego wyznawcami tak nikt nie może nikogo zmusic do miłosci. nawet jak Ci ktoś odgórnie przydzieli zone to mozęsz jej nie kochać i nie chodzi tu o aspekt uczuciowy ale mozesz być dla niej zły, niedobry, sprawaić jej przykrość czyli robić wszytko co jest zaprzeczeniem miłośći do małżonka i nikt Ci tego odgórnie nie narzuci na tym polega wybór na wolności. NIe bedziesz jej kochał dopóki sam nie bedziesz tego chcial.
Jesli masz problem z masturbacja to małzeństwo go nie rozwiaze z automatu, musisz sam sam nauczyć życ w czystości bo i w małeżeństwie moga być dlugie okresy wstrzemieźliwiwosci.

ponadto polecam o małżeństwie
https://www.youtube.com/watch?v=IoxJq5P ... 7oGXGHMH1T

"Ogarnij się"
https://www.youtube.com/watch?v=2bKGBSy ... 7oGXGHMH1T

Prawdopodobnie nie pokonasz. Wiem po sobie. Czytam teraz książkę gdzie opisany jest taki wspólny nam sposób myślenia.

1. Jestem zły (upraszczam), ale jak mi dacie to co chcę (żonę) to będę dobry!

Po pierwsze jest to handel z Bogiem. Gdybyś mu podziękował za wszystko i skupił na tym co Tobie ofiarował byłbyś wolny. Obecnie skupiasz się na tym, czego nie masz. Może dla tego też jesteś introwertykiem. Skupiasz się na tym, czego nie dostałeś, bo w Twojej wizji świata szczęście związane jest z jakimiś elementami i ich brak, powoduje u Ciebie żal. A gdybyś tak zaprzestał skupiać się na oczekiwaniach?

2. Okej dostałem to co chciałem (żonę), ale ona nie jest taka jak chciałem (w miarę małżeństwa żony się zmieniają nieustannie), to małżeństwo jest nieważne.

Jeżeli żona zacznie być oziębła to co? Jeżeli nie radzisz sobie teraz to jak poradzisz sobie później. Jeżeli żona nagle permanentnie utraci możliwość prokreacji to co wtedy? Już do końca życia będziesz grzeszył?

Nie chcę Ci mówić co masz robić, bo ja wiem, jak sam miałem z tym trudno. Generalnie żyjesz pragnieniem wyobrażonej sfery, która tylko w Twojej głowie tak wygląda. Ja bym się skupił na tym co mam, a nie na tym co nie mam. Gdy kobiety zauważą że rozwijasz te talenty które masz, stwierdzą, że musisz być jakimś tytanem, bo nikt nie daje rady lepiej w tym aspekcie (bo to twój talent) i zainteresują się kim jesteś.

Tu niestety kolejny próg. Kolejne oczekiwania - bo tylko takie aspekty dają szczęście według mojej głowy. Zasadniczo ma się jakieś oczekiwania. Nie to jednak co wie kobieta, a jak się z nią różne rzeczy przeżywa powoduje że ją wybierasz... nieraz bowiem kobiety zaskakują w kwestiach, w których myślałeś że nic Cię nie zaskoczy. Niemniej jeżeli skreślisz kogoś przed przeżyciem danej przygody i poznaniem Go, nigdy nie dowiesz się co straciłeś