Wątki bez odpowiedzi | Aktywne wątki Teraz jest Pt kwi 26, 2024 11:21 am



Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 57 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1, 2, 3, 4
 Małżeństwo z rozsądku(?) 
Autor Wiadomość
Niesamowity Gaduła
Niesamowity Gaduła
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Wt sty 06, 2009 12:25 pm
Posty: 1704
Płeć: kobieta
wyznanie: katolik
Odpowiedz z cytatem
Post Re: Małżeństwo z rozsądku (inwalida)
TTomasz napisał(a):
Jestem w stanie zaakceptować ze jest praktykująca-niewierząca,
bo jest naukowcem.

Czyżby nauka i wiara wykluczały się wzajemnie?
Tak powiedziała Ci o sobie, że jest praktykująca - niewierząca, czy to Twoje domysły?

_________________
" Błogosławieni miłosierni, albowiem oni miłosierdzia dostąpią." Mt 5, 7


Pn sty 09, 2017 12:39 pm
Zobacz profil
Niesamowity Gaduła
Niesamowity Gaduła

Dołączył(a): Pt lip 26, 2013 4:24 pm
Posty: 4214
Lokalizacja: Szwecja
Płeć: mężczyzna
wyznanie: katolik
Odpowiedz z cytatem
Post Re: Jaką podjąć decyzję
TTomasz napisał(a):
Witajcie
Z góry dziękuję za wszelakie odpowiedzi.
Wiem, że decyzję podejmuję ja,
ale chciałbym zasięgnąć kilku opinii.

Od 3 miesięcy spotykam się z pewną kobietą.
Nic fizycznego między nami nie było (nawet przytulania).
Przyszła pora podjęcia decyzji. Co robić dalej ..
czy angażujemy się uczuciowo, czy tylko zostajemy na
stopie koleżeńskiej. Oboje 30 urodziny już świętowaliśmy...

Problem polega na tym, że owa kobieta bardzo 'podoba'
się mojej głowie, ale w ogóle nie podoba się mojemu ciału.
Jest mądra, inteligentna, zaradna, doświadczona życiem.
No super kobieta.
Jestem w stanie zaakceptować ze jest praktykująca-niewierząca,
bo jest naukowcem. Ale niestety, totalnie nie czuję do niej
pociągu seksualnego. (A do innych czuję ... ) . Próbowałem
się do niej przekonywać..ale nie mogę tego zrobić.

I nie wiem co zrobić dalej.
(Wiadomo, że na 100% nie powiem jej ze mi się nie podoba,
aż takim burakiem nie jestem)

Tomasz


Powiadasz że to decyzja czy się głębiej angażowac czy nie, hmm, wedle mnie tego się tak planowac jak i reżyserowac nie da.

Rozumiem że kobieta jest poukładana i wartosciowa ale pociągu do niej nie czujesz.
Tego nie wymusisz na sobie a przestrzegam przed oszukiwaniem samego siebie w tej kwestii bo to się potem może zemścic, np. nagle wybuchnie namiętnosc tylko z kimś innym.

Obawiasz się że nikt inny może się nie trafic a lepszy wróbel w garsci.

Wedle mnie pociąg jednak byc powinien, a skoro do niej nie masz żadnego to raczej kicha.

Poza tym, o co już pytała Krysia, praktykująca niewierząca, czy to chodzi o 'praktykowany' ateizm?
Jeśli tak to tym gorzej bo to nastręcza i będzie nastręczało problemy od których nie da się uciec nawet w przyjaźni o małżenstwie nie mówiąc. Tak, zdecydowanie odradzam związki z ateistą czy wyznającym inną wiarę.

A ona, jak myślisz, co czuje do Ciebie?

_________________
'Bo góry mogą ustąpić i pagórki się zachwiać
Ale miłość moja nigdy nie odstąpi od Ciebie
Mówi Pan'


Pn sty 09, 2017 12:50 pm
Zobacz profil
Niesamowity Gaduła
Niesamowity Gaduła

Dołączył(a): Pt cze 27, 2014 12:47 pm
Posty: 8092
Płeć: kobieta
wyznanie: katolik
Odpowiedz z cytatem
Post Re: Małżeństwo z rozsądku (inwalida)
Chyba jest istotne to, dlaczego nie czujesz do niej "miętki". Są przyczyny, które da się usunąć. Może kobieta potrzebuje oszlifowania jak diament, tj. totalnego 'makeover', a prawie każda kobieta wie, że dobry wygląd wymaga inwestycji czasowej, finansowej, twórczej. Niektóre kobiety mogą być tak pochłonięte pracą, że nie zwracają dostatecznej uwagi, na swoją atrakcyjność. Ponadto, bywa, że mogą mieć specyficznie ukształtowany gust, np. niezbieżny z Twoim. Wydaje mi się, że w takiej sytuacji warto byłoby podjąć starania, by relację kontynuować, i znaleźć sposób, by dziewczynę uatrakcyjnić, ale czy ona będzie chciała zmian i pozwoli na nie? Jednak bywa, że są przyczyny, których nie da się usunąć. Chyba każdy ma w głowie w jakiś sposób ukształtowaną matrycę/wzorzec tego, kto nam odpowiada. Według tego wzorca momentalnie wyłapuje się osoby w tłumie i 'wie się', że z nimi chciałoby się mieć do czynienia bliżej. Podobnie ma się matrycę/wzorzec osób, z którymi człowiek by nie związał, bo (tu są przyczyny, na które próbuje odpowiedzieć nauka i można na ten temat znaleźć różne opracowania). Ty już spotykasz się z dziewczyną jakiś czas i zauważyłeś, że nie pociąga Cię. Gdybyś zawarł małżeństwo, przecież powinniście być gotowi na powołanie dzieci na świat. Pojawia się pytanie, czy w obecnej sytuacji byłoby Cię na to stać, i czy tej kobiecie odpowiadałby Twoja szczera postawa wobec zagadnienia.


Pn sty 09, 2017 3:38 pm
Zobacz profil
Milczek
Milczek

Dołączył(a): N sty 08, 2017 1:19 pm
Posty: 3
Płeć: mężczyzna
wyznanie: katolik
Odpowiedz z cytatem
Post Re: Małżeństwo z rozsądku (inwalida)
Witajcie :)
"Praktykująca niewierząca" :
Wiem, że uczęszcza na Mszę Św, ale mówi: "może i Pan Bóg jest,
ale jestem racjonalistką i sama wiem lepiej. Musze to zobaczyć"
No jak jej się zapytałem, jakby jej się Pan Bóg objawił to
czy by uwierzyła. Ona .. "hmm pewnie bym to uznała za halucynacje. "
Aczkolwiek powiedziała, że spróbuje się pomodlić wieczorem i rano.

Ona mówi, że "wygląd dla niej nie jest istotny" ..dla mnie
zaś trochę jest.


Pn sty 09, 2017 10:25 pm
Zobacz profil
Niesamowity Gaduła
Niesamowity Gaduła

Dołączył(a): Pt lip 26, 2013 4:24 pm
Posty: 4214
Lokalizacja: Szwecja
Płeć: mężczyzna
wyznanie: katolik
Odpowiedz z cytatem
Post Re: Małżeństwo z rozsądku (inwalida)
TTomasz napisał(a):
Witajcie :)
"Praktykująca niewierząca" :
Wiem, że uczęszcza na Mszę Św, ale mówi: "może i Pan Bóg jest,
ale jestem racjonalistką i sama wiem lepiej. Musze to zobaczyć"
No jak jej się zapytałem, jakby jej się Pan Bóg objawił to
czy by uwierzyła. Ona .. "hmm pewnie bym to uznała za halucynacje. "
Aczkolwiek powiedziała, że spróbuje się pomodlić wieczorem i rano.

Ona mówi, że "wygląd dla niej nie jest istotny" ..dla mnie
zaś trochę jest.


No to znaczy w najlepszym razie deistka ale raczej materialistka, niestety.
Może dla niej wygląd nieistotny ale dla Ciebie tak, i tego się trzymaj, bądź fair wobec samego siebie.

_________________
'Bo góry mogą ustąpić i pagórki się zachwiać
Ale miłość moja nigdy nie odstąpi od Ciebie
Mówi Pan'


Wt sty 10, 2017 12:22 am
Zobacz profil
Milczek
Milczek

Dołączył(a): So sty 14, 2017 11:31 pm
Posty: 3
Płeć: mężczyzna
wyznanie: katolik
Odpowiedz z cytatem
Post Re: Małżeństwo z rozsądku?
Jeśli nie czuje się szczęścia jak się myśli że to byłaby moja żona to dzień ślubu nie będzie należeć do szczęśliwych raczej. Brak szczęścia, budzi we mnie też poważne wątpliwość czy powstanie z tego szczęśliwa rodzina. Czy to nie jest zbyt ryzykowne liczyć że szczęście pojawi się później?

Jeśli pojawia się smutek, jak myśli się, że ta druga osoba byłaby moją żoną, to jest to już według mnie bardzo poważny sygnał alarmujący, że znajdujemy się na drodze do nieszczęśliwego małżeństwa o zwiększonym ryzyku rozwodem.

Jeśli ktoś jest w związku z osobą, której wygląd mu się nie podoba, to choć tego nie chce mówić, w małżeństwie i tak jej powie i to nie raz.

No i to klasyczne pytanie, czy chcesz mieć dzieci, które będą wyglądały jak ona?

Małżeństwo to tak 50 lat wspólnego życia. Na pewno będziesz setki razy musiał patrzeć na tę osobę. Jeśli jej wygląda Ci się nie podoba, budzi nieprzyjemne odczucia, odrazę to te uczucia negatywne będą się powtarzać każdego dnia w małżeństwie. Może z czasem to zaakceptujesz, ale po ilu latach i czy wcześniej nie będzie rozwodu, tak popularnego w dzisiejszym świecie?

Jeśli ktoś odczuwa ból to chce uciekać.Więc jak się ma wątpliwości czy będę w stanie założyć szczęśliwą rodzinę z tą osobą, i decydując się na tak, wejdę w małżeństwo, a się okarze, że popelnilem błąd życiowy, przegrywam całe życie staje się nieszczęśliwy, pojawia się ryzyko rozwodu i wejścia w śmiertelny grzech związku niesakramentalnego z inną osobą. Popełniając błąd niewchodząc w małżeństwo, które byłoby udane, wciąż ja i niedoszła żona mamy szansę zawrzeć szczęśliwe małżeństwa z innymi osobami. Co więc lepiej zrobić jak ma się wątpliwości, pomylić się na tak, czy na nie?


N sty 15, 2017 12:47 am
Zobacz profil
Niesamowity Gaduła
Niesamowity Gaduła
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Wt mar 04, 2008 1:11 am
Posty: 1747
Lokalizacja: Warszawa, Przyjaciele Oblubieńca
Płeć: mężczyzna
wyznanie: katolik
Odpowiedz z cytatem
Post Re: Małżeństwo z rozsądku?
ja coraz częściej mam wrażenie że ludzie zbytnio się koncentrują na uczuciach przy podejmowaniu decyzji o małżeństwie.
Chińczycy mówią tak:
"Wy europejczycy bierzecie ślub wtedy gdy temperatura uczyć między zakochanymi jest najwyższa, a potem wszystko stygnie i dochodzi do rozwodu. U nas ślub bierze się 'na zimno' i całe życie roznieca się coraz większy ogień miedzy małżonkami." :)

może to nie jest droga dla każdego - ale chciałbym podkreślić że najważniejsze jest PRACOWANIE nad małżeństwem. Każdy ma jakieś wady, zawsze znajdzie się coś we współmałżonku co będzie przeszkadzało/denerwowało - i bez pracy nad sobą i swoim małżeństwem każde małżeństwo się rozpadnie. A z pracą i Bożą pomocą (a ta jest przecież gwarantowana sakramentalnie :) ) - każde małżeństwo można uratować i szczęśliwie przeżyć

_________________
Nie sprzedawaj duszy diabłu, Bóg da Ci za nią więcej!


Pn sty 16, 2017 10:42 am
Zobacz profil WWW
Niesamowity Gaduła
Niesamowity Gaduła

Dołączył(a): Cz wrz 20, 2012 11:53 am
Posty: 4586
Płeć: kobieta
wyznanie: katolik
Odpowiedz z cytatem
Post Re: Małżeństwo z rozsądku?
Tort napisał(a):
Jeśli nie czuje się szczęścia jak się myśli że to byłaby moja żona to dzień ślubu nie będzie należeć do szczęśliwych raczej. Brak szczęścia, budzi we mnie też poważne wątpliwość czy powstanie z tego szczęśliwa rodzina. Czy to nie jest zbyt ryzykowne liczyć że szczęście pojawi się później?

Jeśli pojawia się smutek, jak myśli się, że ta druga osoba byłaby moją żoną, to jest to już według mnie bardzo poważny sygnał alarmujący, że znajdujemy się na drodze do nieszczęśliwego małżeństwa o zwiększonym ryzyku rozwodem.

Jeśli ktoś jest w związku z osobą, której wygląd mu się nie podoba, to choć tego nie chce mówić, w małżeństwie i tak jej powie i to nie raz.

No i to klasyczne pytanie, czy chcesz mieć dzieci, które będą wyglądały jak ona?

Małżeństwo to tak 50 lat wspólnego życia. Na pewno będziesz setki razy musiał patrzeć na tę osobę. Jeśli jej wygląda Ci się nie podoba, budzi nieprzyjemne odczucia, odrazę to te uczucia negatywne będą się powtarzać każdego dnia w małżeństwie. Może z czasem to zaakceptujesz, ale po ilu latach i czy wcześniej nie będzie rozwodu, tak popularnego w dzisiejszym świecie?

Jeśli ktoś odczuwa ból to chce uciekać.Więc jak się ma wątpliwości czy będę w stanie założyć szczęśliwą rodzinę z tą osobą, i decydując się na tak, wejdę w małżeństwo, a się okarze, że popelnilem błąd życiowy, przegrywam całe życie staje się nieszczęśliwy, pojawia się ryzyko rozwodu i wejścia w śmiertelny grzech związku niesakramentalnego z inną osobą. Popełniając błąd niewchodząc w małżeństwo, które byłoby udane, wciąż ja i niedoszła żona mamy szansę zawrzeć szczęśliwe małżeństwa z innymi osobami. Co więc lepiej zrobić jak ma się wątpliwości, pomylić się na tak, czy na nie?

Błąd drugi polega na przekonaniu, że miłość jest uczuciem i że zakochanie się jest najbardziej intensywną formą miłości. Tymczasem kochać to zdecydowanie coś więcej niż przeżywać określone stany emocjonalne. Gdyby istotą miłości było uczucie, to nie można by było jej ślubować, gdyż uczucia bywają zmienne i nieobliczalne. Uczucia stanowią cząstkę człowieka, są jego cechą i własnością. Natomiast miłość to postawa całego człowieka. Uczucia przeżywamy także wobec zwierząt, przedmiotów czy wydarzeń, a zatem wtedy, gdy coś lubimy lub gdy czymś się cieszymy. Miłość to stały sposób postępowania, a nie chwilowy nastrój.
"Błędne przekonanie, iż miłość jest uczuciem, wynika z tego, że każdy, kto kocha, doznaje silnych emocji. Nie istnieje miłość bez uczuć. Jeśli ktoś jest wobec drugiej osoby obojętny, to znaczy, że jej nie kocha. Jednak z tego, że uczucia zawsze towarzyszą miłości, nie wynika, że to właśnie uczucia stanowią jej istotę. Gdyby można było stwierdzić, że miłość jest tym, co jej towarzyszy, to równie uprawnione byłoby twierdzenie, że miłość jest wzmożonym wydzielaniem hormonów, podniesionym ciśnieniem krwi albo rumieńcem na twarzy. Tego typu zjawiska pojawiają się wtedy, gdy kochamy, ale nie stanowią one istoty miłości.
Nie jest prawdą, że miłość to uczucie i że ten, kto kocha, przeżywa jedynie „piękne” uczucia. Natomiast jest prawdą, że miłości zawsze towarzyszą uczucia, ale są one różne: od radości i entuzjazmu do rozgoryczenia, gniewu, żalu, i wielkiego cierpienia. W każdym słowie i czynie Jezus wyrażał miłość, ale przeżywał przecież różne stany emocjonalne. Kiedy kochający rodzice odkrywają, że ich syn jest narkomanem, przeżywają dramatyczny niepokój, lęk i wiele innych bolesnych uczuć — właśnie dlatego, że kochają swego syna. Mylenie miłości z uczuciem sprawia, że uczucia zostają uznane za kryterium postępowania. Tymczasem stany emocjonalne — podobnie jak popędy — bywa ślepe, a kierowanie się nimi prowadzi do życiowych pomyłek i dramatów, do zabójstwa czy samobójstwa włącznie.
Miłość jest świadomą i dobrowolną postawą, a uczucia są jednym ze sposobów wyrażania tejże postawy. Miłość to kwestia wolności i daru, a uczucia to kwestia potrzeb i spontaniczności. Miłość skupia nas na potrzebach innych ludzi, a uczucia skupiają nas na naszych własnych potrzebach i przeżyciach. Miłość prowadzi na szczyty bezinteresowności i wolności, a więzi oparte na potrzebach emocjonalnych prowadzą do uzależnienia się od drugiej osoby, do zazdrości, agresji i rozczarowania. Miłość owocuje pogodą ducha i spokojem, a skupianie się na uczuciach prowadzi do niepokojów i napięć. To właśnie dlatego radość człowieka zakochanego bywa pełna niepokoju, a zakochani czasem ranią się wzajemnie poprzez różne formy emocjonalnego szantażu. Miłość prowadzi do trwałej radości, a kierowanie się uczuciami niszczy więzi międzyludzkie oraz prowadzi do trwałego niepokoju.
Błąd trzeci polega na przekonaniu, że miłość jest tym samym, co tolerancja. Tymczasem ten, kto toleruje, mówi: „Rób, co chcesz!”, a ten, kto kocha, mówi: „Pomogę ci czynić to, co prowadzi ku świętości”. Tolerancja byłaby postawą racjonalną jedynie wtedy, gdyby człowiek nie był w stanie krzywdzić samego siebie ani innych ludzi. Tak będzie dopiero w niebie, ale na ziemi większość zachowań człowieka nie wyraża miłości, ale prowadzi do krzywdy i cierpienia. W tych realiach, w jakich żyjemy, powiedzieć komuś: „Rób, co chcesz!” to tak, jakby powiedzieć mu: „Twój los mnie nie interesuje!”. Miłość wiąże się z troską o drugiego człowieka, a tolerancja wynika z obojętności na jego los. Ten, kto myli miłość z tolerancją, rezygnuje z racjonalnego myślenia, gdyż wierzy w to, że wszystkie zachowania człowieka są równie dobre.

Odpowiedzialna decyzja o zawarciu małżeństwa nie może zatem opierać się na zakochaniu, a tym bardziej na cielesnym zauroczeniu tą drugą osobą. Emocjonalna czy cielesna fascynacja nieuchronnie przemija, jeśli jeszcze przed ślubem nie zamieni się w miłość. Zawarcie małżeństwa nie powinno wynikać z żadnego innego powodu niż wzajemna miłość. Podstawą szczęśliwego małżeństwa nie może być zatem chęć odejścia z domu rodzinnego, w którym brakuje miłości. Podobnie motywem ślubu nie powinno być pragnienie, by ratować narzeczonego czy narzeczoną w obliczu kryzysu, jaki ta osoba przeżywa. Pomaganie ludziom w kryzysie dokonuje się poprzez resocjalizację czy terapię, a nie poprzez zawieranie małżeństwa. Ważne i szczęśliwe małżeństwo mogą zawrzeć jedynie ci, którzy tu i teraz są już dojrzali, albo którzy przezwyciężyli kryzys jeszcze przed ślubem. Motywem decyzji o zawarciu małżeństwa nie może być zatem jednostronna miłość kobiety czy mężczyzny, połączona z nadzieją, że ta druga osoba zmieni się na lepsze po ślubie. Na małżeństwo powinny decydować się tylko te osoby, które już osiągnęły dojrzałość. Nadzieja na wyjście z kryzysu w przyszłości czy najszczersze nawet postanowienia w tym względzie nie są podstawą do zawarcia małżeństwa. Chrystus zaprasza nas do tego, byśmy kochali każdego człowieka, także tego, który błądzi i który – być może bez własnej winy – nie potrafi jeszcze kochać. Natomiast małżeństwo jest wyłącznie dla tych, którzy już kochają. Każdego człowieka mogę kochać, lecz nie z każdym mogę zawrzeć związek małżeński.
Dramatyczny błąd popełnia ten, kto decyduje się na zawarcie małżeństwa na zasadzie „poświęcenia się” dla tej drugiej osoby. Klasyczny przykład w tym względzie to postawa niedojrzałej i naiwnie zakochanej dziewczyny, która odkrywa, że jej narzeczony nie jest – przynajmniej na razie – w stanie kochać, gdyż ma poważne problemy z własnym życiem, łącznie z alkoholizmem, narkomanią czy erotomanią. Jeśli pomimo tej wiedzy, a także pomimo wielu bolesnych rozczarowań postawą narzeczonego, dziewczyna decyduje się na zawarcie małżeństwa, to nie tylko on, lecz również ona nie dorosła jeszcze do małżeństwa. Całkowitym zaprzeczeniem odpowiedzialnego przygotowania do małżeństwa jest decydowanie się na ślub z kimś, kto tu i teraz poważnie mnie niepokoi i rani, zamiast kochać. Żadnemu małżonkowi do trwałego szczęścia nie wystarczy jednostronna miłość do męża czy żony. Bóg proponuje kobiecie i mężczyźnie małżeństwo jako najpełniejszy i najbardziej radosny sposób przezwyciężania samotności przez ludzi tej ziemi. Właśnie dlatego sensem małżeństwa jest wzajemna miłość i wzajemne wsparcie. Małżeństwo zawiera się po to, by dojrzały mężczyzna i dojrzała kobieta razem stali się jeszcze bardziej dojrzali, szczęśliwi i kochający, dzięki ich wzajemnej miłości." Ksiądz Dziewiecki.


Pn sty 16, 2017 3:19 pm
Zobacz profil
Milczek
Milczek

Dołączył(a): So sty 14, 2017 11:31 pm
Posty: 3
Płeć: mężczyzna
wyznanie: katolik
Odpowiedz z cytatem
Post Re: Małżeństwo z rozsądku?
Tek de Cart napisał(a):
ja coraz częściej mam wrażenie że ludzie zbytnio się koncentrują na uczuciach przy podejmowaniu decyzji o małżeństwie.
Chińczycy mówią tak:
"Wy europejczycy bierzecie ślub wtedy gdy temperatura uczyć między zakochanymi jest najwyższa, a potem wszystko stygnie i dochodzi do rozwodu. U nas ślub bierze się 'na zimno' i całe życie roznieca się coraz większy ogień miedzy małżonkami." :)

może to nie jest droga dla każdego - ale chciałbym podkreślić że najważniejsze jest PRACOWANIE nad małżeństwem. Każdy ma jakieś wady, zawsze znajdzie się coś we współmałżonku co będzie przeszkadzało/denerwowało - i bez pracy nad sobą i swoim małżeństwem każde małżeństwo się rozpadnie. A z pracą i Bożą pomocą (a ta jest przecież gwarantowana sakramentalnie :) ) - każde małżeństwo można uratować i szczęśliwie przeżyć


Proszę nie rozum mnie źle. Ja nie pisałem, że jeśli temperatura uczuć jest najwyższa to należy brać ślub.Ja mówię kiedy nie należy wchodzić w małżeństwo i postaraj uważnie przeczytać co chce przekać jeśli nie jesteś żonaty. Nie wolno bagatelizować negatywnych sygnałów jakie pojawiają się przy dziewczynie jak np.niezadowolenie, smutek, bo później przyjdzie rozpacz, kraina śmierci i myśli samobójcze.

Małżeństwo nie jest obowiązkowe. Nie wolno tego robić na siłę, wbrew sobie, ale tylko w zgodzie z całym sobą. Jeśli ktoś nie jest szczęśliwy z drugim przed ślubem, niech raczy to zauważyć, że może wchodzenie w małżeństwo z takim problemem nie jest zbyt dobrym pomysłem.

Cytat z Księdza Dziewieckiego, jest w porządku ale ja piszę o takich związkach gdzie nie ma szczęścia, a mimo to z jakiś powodów osoby nie rezygnują z siebie, akceptują to i godzą się na małżeństwo. Dlaczego? Z tzw. rozsądku, choć to jest bardzo ogólne słowo, pod którym może się kryć wiele znaczeń, także wiele poważnych problemów. Dlaczego ludzie godzą się na niekorzystny związek? Cytat jasno pokazuje, choć to nie jest na pierwszym planie napisane, żeby w pewne małżeństwa nie wchodzić i się nie godzić na nie. Dla mnie małżeństwem z rozsądku jest małżeństwo, gdy ktoś nie kocha i nie jest kochanym. Nie piszę o zauroczeniu, piszę o braku obdarowywania się miłością w związku. Nie będąc w takiej relacji wykonanie wielkiego kroku do przodu zrodzi wielkie nieszczęście, które rozleje się na całe otoczenie, zakłuci prawidłowe funkcjonowanie, wpłynie negatywnie na wykonywany zawód i na zdrowie psychiczne.

Dlaczego pewne pary zamiast skorzystać z prawa wyboru z kim chcą spędzić całe życie albo z prawa do pozostania dalej w stanie bezżennym, godzą się w desperacji na wszystko, a później cierpią w krainie śmierci?

Za mało się o tym mówi, więcej się mówi o tej drugiej skrajności czyli zauroczeniu bez miłości, a później wydaje się, że wszystko się już wie i rozumie i wybiera kurs w przeciwną skrajność i wpada w ogromną półapkę. Bezpieczna droga, to droga po środku, zdala od tych skrajności.


Ostatnio edytowano Wt sty 17, 2017 12:36 am przez PeterW, łącznie edytowano 1 raz

Scalono 2 posty



Pn sty 16, 2017 10:48 pm
Zobacz profil
Niesamowity Gaduła
Niesamowity Gaduła

Dołączył(a): Pt cze 27, 2014 12:47 pm
Posty: 8092
Płeć: kobieta
wyznanie: katolik
Odpowiedz z cytatem
Post Re: Małżeństwo z rozsądku(?)
Cytuj:
Chińczycy mówią tak:
"Wy europejczycy bierzecie ślub wtedy gdy temperatura uczyć między zakochanymi jest najwyższa, a potem wszystko stygnie i dochodzi do rozwodu. U nas ślub bierze się 'na zimno' i całe życie roznieca się coraz większy ogień miedzy małżonkami."


Może się to zmienić ze względu na długoletnią chińską politykę jednego dziecka na rodzinę. Gdy przez długi okres wiele rodzin skupia się na wychowaniu jednego dziecka, może dojść do sytuacji, że w dorosłe życia nagle wkracza wiele osób nauczonych tego, że 'świat się wokół nich kręci'. Takie osoby mogą nie być przygotowane do rozwiązywania problemów w malżeństwie a zatem i do podtrzymania małżeństwa przez wiele lat. W 2015 r. 9,3 małżeństw na 1000 kończyo się w Chinach rozwodem, w 2007 r. 1,6 małżeństw, a w 1985 r. było to tylko 0,4 małżństw, a nie jest to kraj chrześcijański. W Polsce w 2010 r. było to 6 małżeństw na 1000. (klik)


Wt sty 17, 2017 4:45 am
Zobacz profil
Niesamowity Gaduła
Niesamowity Gaduła

Dołączył(a): Pt cze 27, 2014 12:47 pm
Posty: 8092
Płeć: kobieta
wyznanie: katolik
Odpowiedz z cytatem
Post Re: Małżeństwo z rozsądku(?)
Poprawka dla danych:
w Chinach --- 2,8 na 1000 populacji w 2015 r.
w Polsce --- 1,6 na 1000 populacji w 2010 r.
(Pisząc wcześniej, patrzyłam na 1. kolumnę zamiast na 2. kolumnę w tabeli pod 'klik')

Czyli dalej widzimy tendencję wzrostową rozwodów w Chinach.


Wt sty 17, 2017 10:37 am
Zobacz profil
Milczek
Milczek

Dołączył(a): So sty 14, 2017 11:31 pm
Posty: 3
Płeć: mężczyzna
wyznanie: katolik
Odpowiedz z cytatem
Post Re: Małżeństwo z rozsądku(?)
Brandeisbluesky napisał(a):
Poprawka dla danych:
w Chinach --- 2,8 na 1000 populacji w 2015 r.
w Polsce --- 1,6 na 1000 populacji w 2010 r.
(Pisząc wcześniej, patrzyłam na 1. kolumnę zamiast na 2. kolumnę w tabeli pod 'klik')

Czyli dalej widzimy tendencję wzrostową rozwodów w Chinach.


Kolumna % Divorce:marriage ratio. 30% dla Chin w 2015 roku.
Dla Polski 27% w 2010.

Statystyki nie podają ile małżeństw z pozostałych 70% jest szczęśliwych, a ile nie. Dlaczego to jest takie wažne? A czego potrzeba najbardziej dzieciom? Wychowywać się w szczęśliwej rodzinie. Dzieci potrafią powiedzieć - Tato, Ty nie kochaj mnie, Ty kochaj mamusie. Więc jeśli ktoś jest w niesatysfakcjonującym związku, to w małżeństwie gdzie problemy się zaogniają i powtarzają w zasadzie każdego dnia, niezadowolenie będzie jeszcze większe, a później będą cierpieć tylko dzieci. Lekkomyslnością jest zawierać małżeństwo i nie przemyśleć w zasadzie wszystkiego.


Wt sty 17, 2017 10:50 pm
Zobacz profil
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 57 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1, 2, 3, 4


Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 9 gości


Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów

Skocz do:  
cron
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group.
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL